Dzieje się naprawdę dużo i naprawdę fajnie. W związku z tym, postanowiłam podzielić się z Wami tym, co w lipcu pobudza mnie do działania.
Po pierwsze, Einstein Lip Therapy, czyli krem, który zapewnia gładkość ust, które wyglądają bardzo naturalnie i delikatnie, zawiera witaminy A+E Podczas aplikacji nie odczuwa się pieczenia, a jedynie delikatne ochłodzenie.
Ciekawe jest to, że witaminę C umieszczono w kremie w postaci żółtych perełek, które rozpuszczają się kiedy posmarujesz usta.
Dostałam go dzisiaj od koleżanki i już mnie inspiruje! Szczególnie mowa tu o fikuśnym, różowym opakowaniu :)
Po drugie, Chino San Pellegrino, czyli w 100% włoski napój i ciężko spotkać go w innych regionach świata. Jest to gazowany napój o ciemnym kolorze, którego początkowo smak jest zbliżony do coca-coli, jednak zdecydowanie bardziej owocowy i słodki. Dominujący jest przyjemnie gorzki i cierpki posmak. Napój produkowany jest z soku owoców pomarańczy chinotto. Został pierwszy raz wyprodukowany przez firmę San Pellegrino w latach trzydziestych (ok. 1932 roku) i ta firma sprzedaje go obecnie pod nazwą Chino. Obecnie wiele firm produkuje chinotto, natomiast Chino jest najczęściej spotykanym napojem we włoskich sklepach.
Z pewnością, każdy kto raz zasmakuje Chino, będzie z chęcią do niego wracał :)
Po trzecie, "Jedenaście minut", czyli kolejna ze 'świeżych inspiracji'. Polecono mi ją przeczytać, przeczytam, okładka w każdym razie bardzo inspirująca :)
Po czwarte, Versace Yellow Diamond, zapach przecudowny. Jest świeży, radosny, trwały. Na początku mocno żółty, daje po nosie i głowie, wprawia mnie w doskonały nastrój, mam ochotę na zabawę, śmiech. W trakcie dnia, łagodnieje, zaczyna pachnieć 'kremowo'. Uwielbiam prezenty od taty!
Po piąte, 'Six graves to Munich' written by Mario Puzo as Mario Cleri. Matko moja! Nic lepszego! Autor 'Ojca chrzestnego' i jego pierwsza książka pisana pod pseudonimem! Dodatkowy plus: pisana po angielsku. Jeden z lepszych prezentów urodzinowych :)))
Po szóste, 'Prosto i presto. Włoska kuchnia dla żyjących w biegu'. Kolejny z tych trafionych w punkt prezentów :) Książka kucharska dla zabieganych jak ja. Zawiera przepisy naprawdę łatwe, na pyszne i szybkie dania. No i przede wszystkim: cucina italiana!
TA TOREBKA! Zobaczyłam ją dzisiaj w pracy i od razu się zakochałam! To jest absolutna inspiracja i must have tego sezonu. Tyle, że w kolorze czarnym.
Ostatni, ale najważniejszy, on, Ojciec chrzestny. Co ja poradzę, że tak bardzo go uwielbiam? To mój absolutny odstresowywacz i ideał :) Facet z zasadami, książka z ciekawą fabułą, film ze świetną obsadą aktorską, historia o rodzinie, honorze, przyjaźni. Czego chcieć więcej?
PS. Pozdrawiam Kaśkę :D
Jeżeli te pozdrowienia były skierowane do mnie to się zarumieniłam :) Fajny ten balsam, tylko gdzie go dostać? A torebka jest bajeczna, ale ma też i bajeczną cenę, w sumie to żadna nowość :D
OdpowiedzUsuńBuziaczki :*